poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 6

*Oczami Julie*
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Harry za nic w świecie nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy. Na moje pytania odpowiadał "Niespodzianka". No cóż, musiałam się uzbroić w cierpliwość. Po jakiś 10 minutach jazdy loczek rzucił w moim kierunku jakąś chustę i powiedział:
-Masz. Załóż.
-Ale...przecież- zaczęłam się jąkać. 
Chłopak zobaczył przerażenie na mojej twarzy i zaczął się śmiać:
-Nie martw się. Nic ci nie zrobię. Po prostu nie chcę, żebyś podglądała.
-Nie wierzysz mi?- zapytałam z udawana uraza. 
-Oj zakładaj.- odpowiedział, nadal uśmiechając się słodko.
Zrobiłam co kazał i czekałam, aż dojedziemy na miejsce. Po około 5 minutach samochód zatrzymał się. Harry szybko wysiadł i podszedł, aby mi pomóc. Chłopak zaczął mnie prowadzić. Denerwowałam się, bo nic nie widziałam. "Co też on wymyślił?.
-Jesteśmy na miejscu.- szepnął mi na uch, po czym zdjął chustę z oczu.
Wstrzymałam oddech. Byliśmy w restauracji, na balkonie."Loczek przygotował dla mnie kolacje". To było cudowne.
-Podoba ci się?- zapytał. Widać było, że się denerwuje.
-Jeszcze pytasz? Tu jest pięknie.-powiedziałam- Dziękuję.
Na te słowa zagościł uśmiech na jego twarzy. "Kto by pomyślał, że niejaki Harry Styles bedzię się denerwował?'- pomyślałam rozbawiona. Chłopak podszedł do stolika i odsunął mi krzesło.
-Zapraszam do stołu.- powiedział.
Usiedliśmy i zamówiliśmy sobie jedzenie. Cały czas nie mogłam oderwać od niego oczu. Był po prostu...piękny. Jego oczy...ta zieleń. "Boże, co ten chłopak ze mną robi?".
-Mam coś na twarzy?- zapytał rozbawiony.
-Nie! To znaczy...nie nic nie masz...po prostu- zmieszana zaczęłam się jąkać.
Uśmiechnął się na te słowa. "Awwwww...ten uśmiech". Nie ma co. Ten chłopak zawrócił mi w głowie.
Czułam się przy nim swobodnie. Rozmawialiśmy o wszystkim. O rodzinie, przyjaciołach, życiu. Nagle Harry jakby się zestresował. Zaczął nerwowo poprawiać grzywkę i bawić się palcami. 
-Julie, ja...chciałbym ci coś powiedzieć. Wiem, że pewnie myślisz, że jestem podrywaczem, który nie szuka stałego związku. Nie dziwie się, w końcu takiego przedstawiają mnie media. I to prawda...a raczej była prawda. Zmieniło się to z dniem, kiedy cię spotkałem. Moje serce zabiło mocniej. Znasz to uczucie, gdy jesteś bezradny? Gdy myślisz tylko o tej osobie? Myślałem, że to mnie mnie nigdy nie spotka. Myślałem, ja to Harry Styles! Żadna panna mi w głowie nie namiesza. Nawet nie wiesz, jak bardzo się myliłem. Jak cholernie się myliłem. Ciągle o tobie myślę. Tęsknie, gdy nie ma cię obok mnie. I chociaż znamy cię tak krótko, to ja wiem, że nie jesteś m obojętna. Julie, chciałabyś...czy zechciałabyś zostać moją księżniczką...moją dziewczyną?- powiedział.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Jego słowa były po prostu piękne. Bez wahania odpowiedziałam:
-Harry, ty też nie jesteś mi obojętny- loczek złapał mnie za rękę- I tak. Chcę być twoją księżniczką.
Chłopak uśmiechnął się, po czym nachylił się do mnie. Delikatnie pogładził mnie po policzku. Nasze usta złączyły się w pocałunku. Był wolny, pełen namiętności. Oderwaliśmy się od siebie, po czym Harry spojrzał w moje oczy. "Ta zieleń".
-Julie, obiecuję ci, że przy mnie będziesz bezpieczna.- szepnął.
Siedzieliśmy tak jeszcze chwile, rozmawiając i wpatrując się w siebie. Nadal nie mogłam w to uwierzyć! Jestem dziewczyną najcudowniejszego chłopka jakiego spotkałam. JA- zwykła dziewczyna. Jak taki ktoś jak on w ogóle na mnie spojrzał. Nieważne, grunt, że spojrzał.

*Oczami Harrego*
Zgodziła się! To było cudowne. Tak bardzo się denerwowałem, ale ona się zgodziła. Ten skarb był mój. Julie, był moim skarbem. Na tą myśl mimowolnie się uśmiechnąłem. Spojrzałem na zegarek. Kurna, już późno! Zapłaciłem za kolacje i udaliśmy się razem do samochodu.
-Piękna, jutro sylwester. Wybieramy się z chłopkami na imprezę. Chciałabyś mi towarzyszyć?- zapytałem.
-Jasne, z wielką chęcią. Nie uśmiecha mi się jakoś siedzenie samej. A gdzie to będzie?-o  odpowiedziała.
-W takim klubie. Będzie jeszcze trochę "sławnych" ludzi.
Na te słowa się spięła. Powiedziałem coś nie tak?
-Harry...ja się boję.
-Ale czego?
-No bo ja jestem tylko zwykłą dziewczyną, a oni...
Nie pozwoliłem jej dokończyć:
-Nie jesteś zwykłą dziewczyną, jesteś dziewczyną Harrego Styles'a. Nie denerwuj się. Przecież będę tam ja i chłopaki. Będzie fajnie, zobaczysz.
Julie rozpogodziła się na moje słowa. Resztę drogi spędziliśmy na rozmowy. Nigdy nie myślałem, że z jakąkolwiek dziewczyną będzie mi się tak dobrze rozmawiało. Podwiozłem ją pod hotel. Pożegnaliśmy się szybkim buziakiem i odjechałem. Musiałem jak najszybciej opowiedzieć wszystko Louisowi. Zaparkowałem samochód i czym prędzej pobiegłem do domu. Wpadłem do salonu jak poparzony. Na kanapie siedzieli Niall i Lou.
-Hej, stary. Co się stało?- zapytał mój współlokator.
-Chodzę z Julie!- wykrzyknąłem uradowany.
Podbiegł do mnie, mocno przytulił i powiedział:
-Hazza, tak się cieszę.
Kątem oka zobaczyłem, jak wkurzony Niall wychodzi szybko na taras. Coś zrobiłem nie tak? Postanowiłem z nim pogadać. Przeprosiłem na chwilę Louisa i wyszedłem z blondynem.
-Niall coś się...-nie zdążyłem dokończyć, bo chłopak podszedł do mnie, złapał za koszulę i przyparł do ściany. Kto by pomyślał, że ma on tyle siły?
-Nie waż się jej skrzywdzić Styles. Jasne? Masz się nią opiekować! Jeżeli kiedykolwiek jej coś zrobisz, to zobaczysz. Nie daruje ci tego.
Zamurowało mnie.
-Niall, spokojnie...nie skrzywdzę jej. Obiecuje.- powiedziałem.
Chłopak puścił mnie i poszedł do domu. Na odchodne rzucił jeszcze:
-Obyś się nie mylił.

-----------------------------------------------------------------
No więc przepraszam, że rozdział jest taki krótki, ale kompletnie nie miałam dzisiaj czasu. Musicie zadowolić się tym czymś :) Przepraszam.
Buziaki:****
A i dziękuję za 250 wyświetleń.

Przepraszam za wszystkie błędy.

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 5

*Oczami Julie*
Siedziałam w kawiarni, popijając swoją ulubioną Caramel Macchiato. W głowie miałam jeden wielki mętlik. Oczywiście powodem tego był pan Loczek. Zastanawiałam się, czy gdyby wczoraj na tarasie nam nie przeszkodzono, to czy doszłaby do czegoś. Westchnęłam. Co za beznadziejna sytuacja. Prawdopodobnie darze uczuciem najseksowniejszego chłopaka w świecie gwiazd. Jedyne co o  nim wiem, to to, że niezły z niego bajerant i lubi starsze kobiety. Takiego przedstawiają go media, lecz ja po naszym spotkaniu wyrobiłam sobie zupełnie inne zdanie. Harry był miły, zabawny, czarujący, opiekuńczy, czuły i do tego ten naszyjnik. Automatycznie moja ręka powędrowała do szyi, gdzie wisiało serduszko z "H". Nie rozumiałam jak taki chłopak jak on w ogóle spojrzał na kogoś takiego jak ja. Byłam przeciętną dziewczyną, niczym niewyróżniającą się z tłumu. Z drugiej strony loczek, nie wyznał mi bezpośrednio swoich uczuć. "Jakich uczuć!? Ogarnij się Julie!"- skarciłam się. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu.

   

Uśmiechnęłam się sama do siebie. I szybko odpisałam.
Postanowiłam więcej nie zamartwiać się mną i Harry'm. Co ma być to będzie i już. Ciekawe co tym razem wymyślił loczek. "Porwać"- urocze. Nagle ktoś zmaterializował się przy moim stoliku.
-Hej, mogę się dosiąść?- zapytał.
Szybko podniosłam wzrok i ujrzałam...Niall'a.
-Tak, jasne.-odpowiedziałam, po czym dodałam- Przestraszyłeś nie.
-Wybacz, nie chciałem. Po prostu wstąpiłem na kawę i cie zobaczyłem. Pomyślałem, że miło by było z tobą porozmawiać, bo wczoraj Harry nie dawał nam za bardzo szansy.- zarumieniłam się na jego słowa.
Chłopak chyba to zauważył, bo uśmiechnął się nieznacznie. Przyjrzałam się mu uważnie. Blond czupryna, niebieskie oczy,  piękny uśmiech- nie dziwię się, że Natalie tyle o nim gada, jak i o całym One Direction.
-Wiesz, że moja przyjaciółka szleje za tobą- wypaliłam nagle. 
"Po co ja to powiedziałam. Głupia, głupia Julie"-pomyślałam. Niall zaśmiał się słodko i odpowiedział:
-Miło wiedzieć. Może będę mieć okazje kiedyś ją poznać. A tak w ogóle, to skąd jesteś? 
-Z Polski.-odpowiedziałam.
Zaciekawiło to chłopaka i tak przegadaliśmy czas, wspólnie śmiejąc się i popijając kawę.

*Oczami Niall'a*
Wracając do domu, w głowie miałem tylko jedną myśl. "Ależ ona jest niesamowita". Oczywiście chodziło o Julie. Jej śmiech, jej oczy, jej włosy. Była zabawna i inteligentna. Niestety nie dla mnie. Ona była Harrego. Może nie byli jeszcze parą, ale to tylko kwestia czasu. Widziałem dzisiaj jej naszyjnik. To bolało, cholernie bolała. Szukasz tej jedynej, a jak wydaje ci sie, że już znalazłeś, to nagle okazuje się, że to laska kumpla. No cóż czasami tak bywa. Nie mogę wchodzić pomiędzy nich. Będę ją kochał w swoim sercu, ale nikt nie będzie o tym wiedział. Zostaniemy przyjaciółmi, tak przyjaciółmi.
Wszedłem do domu, zrobiłem sobie kanapki i postanowiłem wejść na Twittera. "Nic szczególnego"-pomyślałem. milion tweetów od fanek i jakiś link...."Co to kurwa jest?!"

*Oczami Harrego*
Siedzieliśmy razem z Louisem na kanapie, oglądając powtórkę meczu. Nawet nie wiem kto z kim grał. Z niecierpliwością wyczekiwałem mojego spotkania z Julie. Chciałem ją już zobaczyć. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Louisa:
-Hazza? Czy wy z Julie jesteście już parą?
Spojrzałem z rozbawieniem na przyjaciela i powiedziałem:
-A co chcesz do niej startować?
-Nie no co ty! Po prostu...pasujecie do siebie.
Uśmiechnąłem się:
-Nie Lou, nie jesteśmy parą. Jeszcze nie jesteśmy.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Ktoś był bardzo niecierpliwy, bo zaczął też pukać z całej siły. Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Kto to może być? Zayn, jak i Liam byli gdzieś z dziewczynami, a Niall miał dzisiaj leniuchować w domu. Wstałem szybko, żeby otworzyć.
-Julie? Co się stało? Nie mogłaś wytrzymać i chciałaś mnie zobaczyć?- zapytałem.
Dziewczyna spojrzała na mnie. Wyglądała na wkurzoną? zdenerwowaną?
-Harry, włącz szybko komputer.
-Ale co się...
-Włącz ten pieprzony komputer!- krzyknęła.
Postanowiłem jej nie drażnić. Wpuściłem ją do środka, a sam poszedłem po laptopa. Gdy wróciłem do salonu, Julie chodziła cała się trzeszcząc, a Lou starał się ja uspokoić.
-Włączony. Co mam zrobić?- zapytałem.
Dziewczyna podeszła do mnie i zabrała mi sprzęt. Szybki ruchami włączyła Twittera, kliknęła w jakiś link i... Zamurowało mnie. Na ekranie widniało zdjęcie, a na nim całujący się Niall i Julie. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Spojrzałem na dziewczynę, licząc na jakieś wytłumaczenie. Nie spodziewałem się, że ujrzę na jej twarzy łzy.
-Harry, to nie tak. Ja go nie...całowałam...my tylko...byliśmy razem na kawie... do niczego nie doszło...ja nie wiem skąd jest to zdjęcie..- zaczęła szlochać.
Przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem.
- To fotomontaż-powiedział nagle Lou- widzicie o tutaj? Ucięty kubek.
Chłopak miał rację. Po chwili dodał jeszcze:
-Ja dam tym skurwysynom! Nie będą oni robić sobie jaj z moich przyjaciół. Nogi im z dupy powyrywam!
Gdy Louis wyładowywał swoją złość, Julie szepnęła mi do ucha:
-Bałam się...bałam, że mi nie uwierzysz.- po czym jeszcze mocniej się we mnie wtuliła.
-Oczywiście, że bym ci uwierzył. Wiem, jakie okropne mogą być media i co zrobić z człowieka. Nie martw się, zawsze będę przy tobie.
Po chwili do domu wpadł zziajany Niall. Spojrzał na nas i zaczął mówić:
-Harry, to nie tak. My z Julie nic..to znaczy do niczego nie doszło!
Zacząłem się śmiać i odpowiedziałem:
- Spokojnie stary, już wszystko wytłumaczyliśmy. To zdjęcie to zwyczajny fake. Ludzie szybko o nim zapomną.
Widziałem, jak na twarz chłopaka momentalnie wypływa ulga.
-Dobra koniec tego dobrego, przez was przegapiłem bramkę!- wykrzyknął rozzłoszczony Lou.
Siedzieliśmy jeszcze wszyscy, oglądając ten denny mecz, po czym szepnąłem Julie na ucho:
-Choć skarbie. Miałem cię dzisiaj porwać, pamiętasz?
Na twarzy dziewczyny momentalnie zagościł uśmiech.
 -----------------------------------------------------
Wiem, że rozdział jest do dupy i w ogóle, ale miałam brak weny i takie tam. Obiecuję, że następny będzie lepszy! Najprawdopodobniej pojawi się jutro. Buziaki :*
                                              CZYTASZ=KOMENTUJESZ
  



wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 4

*Oczami Julie*
Cały dzień chodziłam po sklepach, szukając czegoś odpowiedniego dla Louisa. Z tego co pamiętałam, moja przyjaciółka mówiła mi, że chłopak lubi marchewki. Właśnie wtedy wpadłam na genialny pomysł. Po zakupieniu odpowiednich rzeczy wróciłam do hotelu. Wykąpałam się, ubrałam elegancko, ale bez przesady i nałożyłam makijaż. Do urodzin miałam jeszcze trochę czasu, tak więc postanowiłam zadzwonić do mamy.
-Halo? Cześć kochanie, co tam u ciebie w Londynie? Jak spędzasz święta? Przykro mi, że jesteś tam sama.- usłyszałam smutek w głosie rodzicielki.
-Wszystko dobrze, nie martw się. Poznałam już fajnych ludzi i właśnie u nich spędzam święta, za chwilę wychodzę.- uspokoiłam mamę.
-To super, baw się dobrze. Tylko proszę cię uważaj na siebie.
-Spokojnie, jestem odpowiedzialna, przecież wiesz-powiedziałam-Kocham cię.
-Ja ciebie też. Buziaki. Pa pa- pożegnała się ze mna, po czym rozlaczyla.
Spojrzałam na zegarek."No, czas wychodzić'.

*Oczami Harrego*
-Harry! Złaź już na dół! Co ty tam jeszcze robisz? Dziewczyny za chwilę będą- krzyczał z dołu Liam.
-Idę, już idę- powiedziałem, po czym po raz setny przejrzałem się w lustrze. Czy aby na pewno dobrze wyglądam? Boże, co się że mną dzieje? Od kiedy to jakaś dziewczyna tak na mnie działa? Skarciłem się w duchu "Nie jakaś, tylko Julie! Ogarnij się Harry!". Sprawdziłem jeszcze tylko, czy wziąłem co trzeba i zszedłem na dół. Na małym stoliku stały porozkładane przekąski, do których zdążył już dobrać się Niall. Na podłodze za to były przygotowane miejsca leżące, bo jak zaplanowaliśmy urządzimy dzisiaj seans filmowy. Po nim mieliśmy mieć kolację, którą przygotował Liam. Wszystko było idealnie, jeszcze tylko... Usłyszałem dzwonek do drzwi. Jak najszybciej pobiegłem do nich, mając nadzieję, że to Julie. Niestety za drzwiami ujrzałem Perrie i Eleonor.
-Hej Harry, coś się stało ?- zapytała dziewczyna Zayn'a.
-Nie, nie. Śmiało wchodźcie- odpowiedziałem.
Dziewczyny złożyły Louisowi życzenia i wręczyły prezenty. Nagle Eleonor zapytała:
-Ej Harry, a będzie ta twoja ślicznotka, o której tyle nam opowiadałeś?
-Tak, za chwilę przyjdzie.- odpowiedziałem zniecierpliwiony. "Gdzie ona jest?". W tym samym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Ja otworze!- krzyknął Niall, biegnąc co sił w nogach.
"Niech go szlag"- pomyslalem i czym predzej pognałen za nim.

*Oczami Julie*
Tak to tutaj. Mam nadzieję, że zbytnio się nie spóźniłam."Przeklęty taksówkarz"- pomyślałam. Zadzwoniłam dzwonkiem. Usłyszałam odgłosy gonitwy, po czym drzwi otworzył mi Niall, zaraz za nim wpadając Harry.
-Hej, śliczna-powiedzieli jednocześnie. Loczek momentalnie spiorunował blondyna wzrokiem.
-Trenujecie to czy jak?- zapytałam, po czym weszłam do środka. Gdy tylko chłopaki mnie zauważyli zaczęli krzyczeć:
-Julie, w końcu jesteś! Harry już usychał z tęsknoty do ciebie.
Wszyscy wybuchneli śmiechem, oprócz loczka. Uśmiechnęłam się do niego, żeby się nie przejmował. Podeszłam do Louisa, złożyłam mu życzenia i wręczyłam mu prezent. -Mam nadzieję, że się spodoba. Chłopak rozpakował delikatnie podarunek. Naszym oczom ukazał się T-shirt z uśmiechniętą marchewka. Podbiegł do mnie szybko, mocno przytulił i powiedział:
-Julie ty moja marcheweczko! Bardzo ci dziękuje! To najcudowniejszy prezent jaki dostałem.
Uśmiechnęłam się, szczęśliwa, że mój prezent się podoba. Nagle usłyszałam głos Eleonor:
-Louis, skarbie, bo będę zazdrosna.- wszyscy wybuchneli śmiechem.
Wtedy zauważyłam, że nie ma z nami loczka.

*Oczami Harrego*
Wyszedłem na taras. Musiałem się przewietrzyć. Nie mogłem już na to patrzeć. Na to jak chłopaki traktują Julie. Znaczy się, dobrze, że ją lubią i wogóle, ale przecież... Czy ja jestem zazdrosny? Tak, zdecydowanie jestem. Ale przecież ona nawet nie jest moją dziewczyną. Moje rozmyślania przerwał odgłos otwieranych drzwi.
-Lou daj mi spokój. Za chwilę przyjdę- powiedziałem.
-To ja- usłyszałem nieśmiały głosik.
Odwróciłem się szybko. To ONA. Tak ślicznie dzisiaj wygląda. Zresztą jak zwykle. Powiedziałem szybko:
-Przepraszam, myślałem, że to Louis.
Julie podeszła do mnie i odpowiedziała:
-Daj spokój, nic się nie stało.-zamilkła, po czym dodała- Dlaczego wyszedłeś tak nagle? Zrobiłam coś?
-Nie, nie. Po prostu musiałem wyjść na chwilę na świeże powietrze.
Spojrzałem w jej śliczne oczy. "To idealny moment"- pomyślałem. Wyciągnąłem z kieszeni małe pudełeczko. Z bijący sercem podałem je dziewczynie i zacząłem mówić:
-Julie, to dla ciebie. Mam nadzieję, że ci się podoba. Chciałem kupić ci coś, co będzie ci o mnie przypominać. Wiem, że znamy się bardzo krótko, ale...- zamilkłem, bo zauważyłem pojedyncza łzę, spływającą po policzku dziewczyny.

*Oczami Julie*
Otworzyłam delikatnie pudełeczko. Moim oczom ukazał się śliczny naszyjnik z serduszkiem z wygrawerowanym "H". Harry zadał sobie tyle trudu, żeby go kupić i to wszystko...dla mnie. Poczułam, że po moim policzku spływa pojedyncza łza. W tym momencie chłopak zamilkł, by po chwili zapytać:
-Julie, dlaczego płaczesz? Nie podoba ci się?
Spojrzałam na niego, po czym rzuciłam mu się na szyję.
-Żartujesz? Harry to najcudowniejszy prezent jaki w życiu dostałam.
Chłopak przytulił mnie mocno do siebie, po czym szepnął do ucha:
-Cieszę się, że ci się podoba. Daj założe ci go.
Nie chętnie odsunęłam się od chłopaka i podałam mu naszyjnik. Loczek wziął go delikatnie, obrócił mnie, po czym założył mi prezent, muskając mnie przy tym na szyji. Odwróciłam się do niego z powrotem i spojrzałam w jego oczy. Harry złapał mnie za policzek i już, już prawie nasze usta się złączyły, gdy nagle usłyszeliśmy:
-Harry, Julie! Chodźcie już, film się zaczyna.
Niechętnie odsunęłam się od chłopaka i powędrował do środka. Harry za mną, widać było, że nie spodobało mu się to, iż nam przerwano. Gdy usiedliśmy już na podłodze, szepnął mi dyskretnie do ucha:
-Jeszcze to dokończymy.

-------------------------------
I pomyśleć, że nasz "mały" Louis kończy dzisiaj 22 latka. Nie mogę w to uwierzyć. Mam nadzieję, że jak najdłużej pozostanie on naszym kochanyn wariatem. Co do rozdziału, to wiem, że nie jest idealny, ale dzisiaj są Święta i wogóle ledwo miałam czas na pisanie.( Oczywiście po choinką znalazło się This is us:D). Buziaki Julie xx
A i jeszcze bardzo proszę, jeśli czytacie te moje wypociny to zostawcie jakiś komentarz, nawet anonimowo :)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 3

*Oczami Harrego*
Z niecierpliwością odliczałem godziny. Nie mogłem się doczekać, aż znowu ją ujrzę. Chciałem usłyszeć jej śmiech i zatopić się w jej czekoladowych oczach. Tęskniłem za nią, chociaż widziałem ją zaledwie dwa razy i prawie jej nie znałem. Zawsze uważałem, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, a może jednak? Nawet jeśli, to co z tego. Wczoraj byłem tak w nią zapatrzony, że nawet nie  poprosiłem ją o numer telefonu. Mam tylko nadzieję, że nie zapomni o naszym spotkaniu. Nie, to nie możliwe. Na pewno będzie pamiętać. No właśnie! Wiedziałem, że coś mi umknęło. Napisałem chłopakom sms'a, żeby przyszli jak najszybciej do mnie i Louisa. Sam zszedłem na dół wołając przy okazji mojego współlokatora. Usiadłem na kanapie w salonie, żeby zaczekać na przyjaciół. W tym samym czasie na dół po schodach zbiegał Louis, dopinając jeszcze rozporek.
-Człowieku, co się dzieje? Czemu się drzesz?- zapytał.
-Zaraz wam powiem, niech tylko chłopaki przyjdą.
Zdezorientowany poszedł przygotować sobie śniadanie. Niedługo po tym do naszego domu wpadli zdyszani Zayn, Liam i Niall.
-Co się stało?- zaczęli pytać.
-Spokojnie- odpowiedziałem, po czym dodałem- chodzi o dziewczyne.
U mgnieniu oka podbiegł do mnie Louis, przystając mnie mocno.
-Mój mały Hazza się zakochał- powiedział.
-Nie, znaczy tak...sam nie wiem. Spotkałem ją zaledwie dwa razy, ale mam wrażenie, że znamy się od dawna. Lecz,nie w tym rzecz. No więc, zaprosiłem ją dzisiaj na kawę i powiedziałem, że wy też będziecie. -No i? Przecież wiesz, że z tobą pójdziemy zawsze i wszędzie.- powiedział Liam.
-Tak, tak, tylko...chodzi mi o to, że...ona...po prostu...nie wie, że jestem TYM Harrym z One Direction.
Widać było, że moje słowa wywołały zdziwienie u chłopaków. Zaczęli się przekrzykiwać:
-Jak to? Nie poznała cię?
-Okłamałeś ją?
-Może tylko udaje?
W końcu Louis ich uspokoił:
-Chłopaki, cisza! Dajmy się Harremu wytłumaczyć.
Spojrzałem z wdzięcznośćą na mojego przyjaciela i zacząłem mówić. Opowiedziałem im wszystko. Od "spotkania" na lotnisku po umówienie się na kawę. Gdy skończyłem zapadła grobowa cisza. Przerwał ja Zayn:
-Harry, obiecujemy, że nie piśniemy słowa o One Direction, ale zdajesz sobie sprawę, że prędzej czy później musisz jej to powiedzieć?
-Tak, zdaję. Obiecuję, że zrobię to w odpowiednim momencie.
Podszedłem do chłopaków i objąłem ich wszystkich. Cieszyłem się, że mam takich przyjaciół jak oni.

*Oczami Julie*
Gdy wyszłam z hotelu była już za pięć 16. Na szczęście Starburks nie był daleko i nie spóźniłam się zbytnio. Gdy wyszłam od razu GO zobaczyłam. Siedział przy stoliku z czterema chłopakami."Zapewne jego przyjaciele"- pomyślałam i podeszłam szybko do nich. Mimowolnie uśmiechnęłam się gdy Harry cmoknął mnie w policzek.
-Hej śliczna, cieszę się, że przyszłaś- powiedział.
Jestem pewna, że po jego słowach na mój policzek wypłynął wielki, czerwony rumieniec.
-Poznaj proszę moich przyjaciół. O to Liam, Zayn, Niall i Louis.- dodał po chwili Harry.
-Cześć Julie- powiedzieli jednocześnie, co wywołało u mnie śmiech.
"Zapowiada się ciekawie"- pomyślałam, po czym usadowiłam się wygodnie koło Harrego. Zamówiliśmy swoje kawy i ciastka. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Śmialiśmy się. I nagle jak grom z jasnego nieba przypomniałam sobie skąd znam Harrego. "Nie, nie, nie. To niemożliwe"- tylko tyle przychodziło mi na myśl. Harry, Zayn, Louis, Liam i Niall, przecież to One Direction. Boże, jak mogłam być taka głupia i tego nie zauważyć. Pewnie mieli ze mnie niezły ubaw. Co ja tu jeszcze robię? Wstałam z zamiarem jak najszybszego opuszczenia kawiarni. Niestety gdy byłam już przy wyjściu ktoś złapał mnie za rękę i obrócił. Nie kto inny jak Harry.
-Julie, co się stało? Zrobiliśmy coś?- zapytał.
W moich oczach zebrały się łzy.
-Coś?! Robiłeś sobie że mnie jaja. Dobrze się bawiłeś?! Bo tak się skład, że ja nie. Jesteś po prostu rozpieszczoną, egoistyczną gwiazdką- nie byłam już w stanie hamować swojego gniewu.
-Julie, to nie tak! Nie zabawiałem się tobą! Po prostu...gdy cię spotkałem i okazało się, że mnie nie znasz pomyślałem, że może ktoś w końcu polubi mnie ze względu na to jaki jestem, a nie kim jestem. Zamierzałem ci wszystko powiedzieć, ale w odpowiednim momencie. Proszę cię nie płacz już i wróć ze mną do stolika.- powiedział, a ja spojrzałam w jego oczy. Zobaczyłam w nich...ból, żal? Otarłam łzy i zapytałam:
-Przysięgasz?
Harry uśmiechnął się, przytulił mnie delikatnie i szepnął:
-Tak, nigdy bym cię nie skrzywdził.
Po jego słowach wróciliśmy do stolika. Usiedliśmy, gdy nagle dostałam niepohamowanego ataku śmiechu. Chłopaki patrzyli na mnie jak na wariatkę.
-Przepraszam, ale moja przyjaciółka zabiłaby mnie, gdyby dowiedziała się, że siedzę teraz przy jednym stoliku z One Direction.- wytłumaczyłam im.
Wszyscy zaczęli się śmiać, po czym Louis powiedział:
-A więc o to poszło. Już myśleliśmy, że Harry zaczął cię obmacywać pod stołem, dlatego uciekłaś.
-LOUIS, obiecuję, że zatłukę cię w domu!- wykrzyknął zdenerwowany Harry.
Wszyscy wybuchneliśmy śmiechem. Po wymienieniu się numerami i szybkim buziakmi wróciłam do hotelu. "Dzisiaj to na pewno już nie zasnęł"- pomyślałam. Nagle usłyszałam dzwonek sms'a. Ciekawe kto to. Wzięłam telefon i przeczytałam 'Julie, bardzo cię przepraszam, że piszę o tej porze, ale tak miło nam dzisiaj było, że zupełnie zapomniałem o tym wcześniej. No więc jutro są moje urodziny i chciałbym zaprosić cię moją imprezę. Wiem, że są święta, ale Harry wspominał nam, że jesteś w Londynie bez rodziców, więc jak? Przyjdziesz? Po za tym obawiam się, że jeśli cię nie będzie Harry będzie bardzo smutny :D Louis xx'. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odopisałam 'Oczywiście, że przyjdę. Julie xo'. Po czym położyłam się do łóżka z utęsknieniem czekając na jutrzejszy dzień.

-------------------------------
No więc tak jak mówiłam jest trzeci rozdział! Jak pewnie zauważyłyście wprowadziłam już perspektywe Harrego. Wydaje mi się, że dzięki temu opowiadanie jest ciekawsze, chociaż i tak uważam, że ten rozdział jest jakiś...dziwny. Jeszcze raz dziękuje za komentarze. Buziaki Julie xx

niedziela, 22 grudnia 2013

Libster Awards

Na początku chciałam bardzo, ale to baaaardzo podziękować Lilly, za nominacje i dużo dla mnie znaczący komentarz. Nie spodziewałam się tego, szczególnie dlatego, że pisanie tego bloga, zaczęłam zaledwie wczoraj. Wielkie buziaki dla Lilly- jesteś wielka. Julie xx  

Pytania:
1. Imaginy czy opowiadania?
-> Pisać zdecydowanie opowiadania, a czytać i to i to.
2. Blogi które według Ciebie są warte uwagi/
-> Oj duuuuużo tego, podam 3 ulubione:
http://let-me-kiss-you.blogspot.com/?m=1
http://five-directions.blogspot.com/?m=1
http://imaginezonedirection.blogspot.com/2012/07/harryp-part1.html?m=1
3. Czy poznajesz Directioneki przez internet?
-> Rzadko, ale zdarza się, że tak.
4. Czerpiesz przyjemność z prowadzenia bloga?
-> No oczywiście!
5. Czy nosisz/nosiłaś czerwoną wstążkę Directioners?
- Nie, nie byłam wtedy jeszcze directioner (niestety) i jakoś nie zaczęłam.
 6. Gdybyś maiła możliwość poznania bliżej któregoś z chłopaków to którego?
-> Wszystkich! Za trudny wybór.
7. Ile razy oglądałaś film "This Is Us"?
-> Na razie 2 razy. Podkreślam NA RAZIE :D
8. Lubisz niespodzianki?
-> Uwielbiam :)
9. Ile masz lat?
-> Jeszcze 14...
10. Od kiedy jesteś Directionerką?
-> Dokładnie od 17 sierpnia. Tak wiem krótko, ale tak wyszło.
11. Jaki kraj najbardziej chciałabyś odwiedzić?  
-> Wielką Brytanię, konkretnie Londyn.

Nominuję:(nie mam 11, dam tylko 4)  
http://try-to-understand-life.blogspot.com/?m=1
http://through-the-dark-1d.blogspot.com/ 
http://harrykochakotki.blogspot.com/
http://1dopowiadanko.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Ile prowadzisz blogów?
2. Hobby?
3. Twoje największe marzenie?
4. W skali od 1-5 jak jesteś szalona?
5. Ulubiony kolor?
6. Jakiej muzyki słuchasz?
7. Blogi warte uwagi ?
8. Co najlepiej poprawia ci humor?
9. Imię przyjaciółki?
10. Co skusiło cię do założenia bloga?
11. Twój idol?
                                                                                                                                                                

Rozdział 2

*Oczami Julie*
Gdy taksówkarz poinformował mnie, że jesteśmy na miejscu, pierwsze co przyszło mi na myśl to, że pomyliłam adres. Upewniłam się jeszcze trzy razy, czy jestem w dobrym miejscu, po czym zapłaciłam i wyszłam z taksówki. No cóż, gdy rodzice mówili mi, że ich znajomy ma hotel, pomyślałam o jakimś małym budynku na obrzeżach miasta. To co miałam przed sobą z pewnością nie było małe. Przed mną rozciągał się ogromny hotel, a przed jego wejściem rząd luksusowych samochodów. "No ładnie"- pomyślałam. Naprawdę głupio musiałam wyglądać, bo ludzie zaczęli się na mnie dziwnie patrzeć, tak jakby to nie było miejsce dla mnie. No cóż, mieli rację. Niestety nie było już odwrotu. Nie zostało mi nic innego, jak wejść do środka i znaleść owego właściciela-znajomego. Gdy przekroczyłam próg hotelu, moim oczom ukazała się pozłacana fontanna. Nad nią natomiast wisiał ogromny żyrandol z kryształu. Wszędzie wokół kręcili się mężczyźni w garniturach i kobiety w okazały strojach. "Boże, co ja tu robie"- przyszło mi na myśl. Podeszłam do recepcji i grzecznie zapytałam czy jest właściciel. Recepcjonistka popatrzyła na mnie krzywo, po czym zapytała:
- Jak masz na imię dziewczynko?
-Julie, byłam umówiona z panem Michael'em.- ale to zabrzmiało. "Umówiona"-no ale co innego mogłam powiedzieć. W odpowiedzi usłyszałam, że mam poczekać na tamtych fotelach. Tak też zrobiłam. Na szczęście nie musiałam długo czekać. Po jakiś 5 minutach podszedł do mnie wysoki, przystojny mężczyzna koło trzydziestki.
-Ty jesteś Julie, prawda? Michael, miło mi.- powiedział, po czym uścisnął mi dłoń.
-Tak, to ja. Bardzo mi miło panie Michael i dziękuje, że pozwolił mi pan tu zamieszkać, chociaż szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś innego.
W odpowiedzi usłyszałam głośny śmiech. Co go tak rozbawiło? W końcu odzyskał głos i powiedział:
-Mów mi po imieniu, proszę. Domyślam się, że nie liczyłaś, na to co zobaczyłaś, ale mam nadzieję, że nie będzie ci to, aż tak przeszkadzać- uśmiechnął się, po czym dodał- żaden problem, cieszę się, że mogę jakoś pomóc starym przyjaciołom. Choć, zaprowadzę cię do twojego pokoju.
Posłusznie ruszyłam za Michael'em. Sprawiła wrażenie miłego i sympatycznego gościa. Co by nie patrzeć, to dzięki niemu mogę chodzić do szkoły w Londynie. Gdy doszliśmy na 3 piętro odezwał się:
-To tutaj, pokój 369. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Jakbyś czegoś potrzebowała, to śmiało dzwoń- podał mi wizytówkę ze swoim telefonem, po czym odszedł, wręczając mi jeszcze klucze. Gdy otworzyłem drzwi stwierdziła iż określenie "pokój" nie jest trafne. To co było w środku śmiało można było nazwać apartamentem. Olbrzymia kuchnia, łazienka, salon i sypialnia. A to wszystko do mojej dyspozycji. "Wow"-tylko to przychodziło mi na myśl. Postanowiłam, że rozpakuje swoje rzeczy. Wyszłam do sypialni, a tam...łóżko wodne. No, no będzie zabawnie. Po około godzinie cały "pokój" był zagospodarowany moimi gratami. Spojrzałem na zegarek "14:17"."Zadzwonię do rodziców, wyjdę na miasto trochę się rozejrzeć i coś zjeść"- zaplanowałam. Tak też zrobiłam. Około godziny 16 spacerowałam już najedzona ulicami Londynu. Nadal nie docierało do mnie to iż za kilka dni zacznę naukę w prestiżowej szkole tańca. Będę mogła spełnić swoje marzenie. Ile nastolatek marzy o takiej szansie jeden na milion? Rozmyślając tak nie zauważyłam nadchodzącego z naprzeciwka chłopaka. Wpadłam na niego, po czym wywróciłabym się, gdyby nie jego refleks. W samą porę złapał mnie, tym samym przyciskając delikatnie do siebie. Spojrzałam na niego, po czym zaniemówiłam. To ON - chłopak z lotniska. Te same anielskie oczy, te same loczki i jeszcze te dołeczki. Znowu naszła mnie myśl, ze skądś go znam. Nie mogłam tylko znowu przypomnieć sobie skąd. Wtedy ogarnęłam się, że nadal tkwimy w tej dziwnej pozycji ala przytulanie. Szybko się od niego odsunęłam i spuściłam wzrok.
-Prze...przepraszam - wybąkałam cicho.
-Wiesz za pierwszym razem to mógł być przypadek, ale za drugim to już przeznaczenie.- uśmiechnął się słodko, dzięki czemu znowu mogłam podziwiać jego dołeczki.
-A więc pamiętasz- ucieszyłam się- Jestem Julie, a ty?.
Spojrzał na mnie dziwnie i po chwili milczenia odpowiedział:
-Harry. Takich osób jak ty się nie zapomina.
Poczułam, że się czerwienie. "Przeklęte rumieńce". Nie umknęło to uwadze chłopaka. Zapytał się:
-Masz może ochotę przejść się?
Oczywiście się zgodziłam. Spacerowaliśmy po parku. Szybko złapaliśmy wspólny język.Opowiedziałam mu o tym jak się znalazłam w Londynie, jak wygrałam casting- jednym słowem wszystko. Gdy ja natomiast zapytałam się go co robi w życiu, odowiedział wymijająco:
-A śpiewam trochę...w zespole.
Nie drążyłam tematu, jak nie chce niech nie mówi. Dobrze nam było w swoim towarzystwie. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Czułam się przy nim swobodnie, a przecież nawet go nie znałam. Spędziliśmy ze sobą około dwie godziny, po czym Harry dostał sms'a i oznajmił mi:
-Przykro mi Julie, ale muszę już iść, było mi bardzo miło.
-Mnie różnież- odpowiedziałam.
-Masz może jutro czas? Moglibyśmy umówić się na kawe czy herbatę, jak wolisz. Poznałabyś moich przyjaciół.- zapytał mnie chłopak niepewnie.
Nawet nie wiecie jak ucieszyłam się na te słowa. Umówiliśmy się na 16, po czym oddaliśmy, każdy w swoim kierunku. Długo nie mogłam zasnąć tej nocy. Moje myśli wciąż wypełniał Harry. "No ładnie. Przyjechałam tu, aby się uczyć, a nie poznać chłopaka"- pomyślałam. Niestety było już za późno.
-------------------------------
Hej, drugi rozdział dodałam dość szybko, dlatego może nie jest doskonały, ale mam nadzieję, że wam się podoba. Proszę, jeśli możecie to komentujcie. Was to nic nie kosztuje, a mi sprawicie radość. Buziaki Julie xx

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 1

*Oczami Julie*
Biegałam po całym domu jak kot z pęcherzem. Czy aby napewno wszystko wzięłam?
-Julia uspokój się!-krzyknęła moj mama.
-Dobrze.Dobrze, pamiętasz może czy spakowałam już bilet i paszport?-spytałam.
-Kochanie, pytasz się o to już czwarty raz. Tak, wzięłaś. A teraz ogarnij się i znieś walizki na dół. Za chwilę jedziemy. Tylko tego jeszcze brakowało, żebyś mi się  na lot spóźniła.
Westchnęłam i poszłam na górę po swoje bagaże. Nie mogłam w to uwierzyć. To już dzisiaj! Dzisiaj zaczynam nowe życie, spełni się jedno z moich największych marzeń. Wyjeżdżam do Londynu, zacznę naukę w najbardziej prestiżowej szkole tańca. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Jak to się stało, że z pośród tysięcy ludzi w Polsce to właśnie JA zdobyłam to wyróżnienie? Na casting poszłam tylko po to, aby się sprawdzić. Usłyszeć profesjonalne opinie o swoim tańcu. A ty proszę- wygrałam! Na początku nie docierało to do mnie;nadal nie dociera; ale potem była już tylko radość. Rodzice chociaż byli ze mnie bardzo dumni, nie zgodzili się najpierw na mój wyjazd. Stwierdzili, że jestem za młoda, aby samemu wyjechać i mieszkać w obcym kraju. Na dodatek lot był przewidziany 4 dni przed świętami. Na szczęście długo nie musiałam ich namawiać. Okazało się, że rodzice mają w Londynie znajomego, który jest właścicielem hotelu. Zgodzili się na moją naukę tańca za granicą tylko pod warunkiem, że będę pod opieką Michaela.Oczywiście zgodziłam na tą umowę. Cieszyłam się jak małe dziecko. W końcu jest z czego, co nie ? Ale szczerze mówiąc teraz zjadł mnie strach. Nigdy nie wyjeżdżała na tak długo i daleko od domu. Co będzie jeśli nie dam rady, okaże się, że jestem beznadziejna, a moja wygrana to czysta pomyłka? Nie! Nie mogę tak myśleć, wszystko będzie dobrze.
-Julie musimy jechać! Złaź już z tymi walizkami!- z rozmyśleń wyrwał mnie głos mamy.
-Idę, już idę!- Ostatni rzut oka na swój pokój. Zeszłam na dół. Pożegnałam się czule ze swoim kotem i wyszłam z domu. Mama czekała na mnie już w samochodzie. Szkoda, że tata musiał wyjechać w delegacje, pomyślałam. Odwróciłam się, by spojrzeć na swój dom, który nie szybko zobaczę i weszłam do samochodu.
-Jedziemy!- krzyknęła radośnie.
Droga nie była długa, po 15 minutach byliśmy na miejscu. Mama odprowadziła mnie po miejsce odpraw. Przytuliła mnie mocna i powiedziała:
-Kochanie, pamiętaj, że bardzo cię z tatą kochamy. Bądź grzeczna, myj zęby i dzwoń codziennie. Będziemy bardzo za tobą tęsknić.
W moich oczach pojawiły się łzy. Dałam mamie buziaka, powiedziałam, że ją kocham i odwróciłam się. Weszłam na pokład samolotu, znalazła swoje miejsce. Całą podróż praktycznie przespałam, gdyby nie stuardesa prawdopodobnie nie zauważyłabym nawet, że już wyladowaliśmy. Wzięłam swój bagaż podręczny i wyszłam z samolotu. Byłam pod wielkim wrażeniem Londyńskiego lotniska. Było ogromne, dużo większe, niż to w Warszawie. Udałam się w kierunku odbioru bagażu, ale jak to ja musiałam się zgubić. Nie miałam pojęcia z której strony przyszłam, ani w która stronę mam się udać. Na domiar złego nigdzie nie widziałam punktu informacyjnego. Postanowiłam spróbować pójść drogą, która przyszłam. Może pominęłam jakiś szczegół? Gdy miałam już zawrócić, ktoś z impetem wpadł na mnie od tyłu. Upadłam.
-Strasznie cię przepraszam! Nie chciałem.- usłyszałam męski głos. Chłopak pomógł mi wstać, a gdy na niego spojrzałem mnie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Jego hipnotyzujace zielone oczy zawładnęły mnie, a do tego jeszcze te jego loczki. Naszła mnie myśl, że skąźdz go zam. Nie mogłam tylko przypomnieć sobie skąd.W końcu udało mi się wydukać:
-Nic...się nie stało... Wiesz może gdzie...jest odbiór bagaży?
-Prosto i w prawo- odpowiedział chłopak, uśmiechając się słodko. 'Jakie dołeczki' pomyślałam. Chwilę potem się ogarnęłam. Co we mnie wstąpiło? Podziękowałam mu szybko i wręcz pobiegłam we wskazanym kierunku. Jak się okazało, na taśmie została już tylko moja walizka. Grunt, ze ją znalazłam. Teraz tylko zostało mi dotarcie do hotelu. Wysłałam szybko sms'a do rodziców, że doleciałam i zadzwonię później. Złapałam taksówke, podałam adres hotelu kierowcy. Usiadłam zmęczona na fotel samochodu i zamknęłam oczy. Moje myśli mimowolnie wróciły do tajemniczego chłopaka na lotnisku. Wciąż nie opuszczało mnie przekonanie, że już go gdzieś widziałam. Ale przecież to nie możliwe, skarciłam się w duchu. Reszta drogi upłynęła mi na podziwianiu Londynu z okna taksówki.
-------------------------------
No więc tak o to mamy pierwszy rodział. Wiem, że jest krótki i raczej nudny, ale spokojnie. Obiecuję, że następne będą dłuższe i ciekawsze. No i oczywiście będzie więcej 1D :) Do następnej Julie xx

Wstęp

Hej! Dzisiaj zaczynam działalność bloga You&I. Co na nim będzie? No więc, będę umieszczać tutaj swoje opowiadania z OneDirection, które będą przedstawiać moje najśmielsze marzenia z nimi związane. Najczęściej będą miały od kilkunastu do kilkadziesięciu rozdziałów. Mam nadzieję, że wam się spodobają i będziecie zostawiać komentarze- te dobre jak i negatywne. Piszecie co wam się podoba, a co byście zmienili. Śmiało zostawiajcie też linki do swoich blogów, z chęcią przeczytam. Juliexx